Największym marzeniem Malati był pies. Co dnia swymi
prośbami i błaganiami zamęczała rodziców. Z pieskiem trzeba wychodzić. Nie
ważne czy deszcz czy świeci słońce. Tłumaczyli rodzice mając nadzieję, że
dziewczynka zniechęcona obowiązkami, które jej przypadną straci zapał. Malati była gotowa wychodzić dziesięć razy
dziennie, nawet w największą burzę.
Wreszcie rodzice się zgodzili. od
znajomych wzięli małe szczenię. Malati
była szczęśliwa. Piesek miał posłanie w jej pokoju. Dziewczynka nie marudziła
gdy musiała wyjść na zewnątrz podczas
niepogody. Piesek był do niej bardzo przywiązany. Lubił się z nią bawić. Piesek
stał się ulubieńcem wszystkich członków rodziny. Z resztą nie tylko ich, także
wszystkich dzieci z sąsiectwa. Radość
dziewczynki nie trwała długo.
Pewnego dnia w odwiedziny do Malati przyszła matka
chrzestna. Nie odwiedzała ona chrześnicy zbyt często więc jej wizyta była
doniosłym wydarzeniem. Malati otrzymała
od cioci CZEKOLADKI DR GERARDA. Bardzo je lubiła, dlatego pani Maria przyniosła
ich duży zapas. Podczas gdy dziewczynka rozpakowywała słodycze jej kochany
pupilek przez uchylone drzwi wydostał się na podwórko. Nikt tego nie zauważył.
W krótce po tym przybiegła roztrzęsiona sąsiadka. Z płaczem oznajmiła, że szczeniak
wpadł pod samochód. Niestety nie dało się go uratować, Malati była zrozpaczona.
Długo nie mogła dojść do siebie. Nie chciała jeść, spać. Nigdzie nie wychodziła
z domu. Rodzice martwili się o nią coraz bardziej. W końcu postanowili, że
kupią jej drugiego pieska.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz