Był wczesny ranek gdy w domu Inu zadzwonił telefon. Mamo to
do ciebie. Wołała Daniela. Inu postawiła na stole imbryk z kawą i szybkim
krokiem podeszła do telefonu. Halo powiedziała zniecierpliwiona. Niebawem miała
wychodzić do pracy. Każdego ranka piła kawę. Inu czuła, że bez niej będzie gorzej funkcjonować. Zawsze kawa była ta sama
i nawet szklanka się nie zmieniała tak jak i CZEKOLADKI DR GERARDA. Inu zawsze
musiała mieć je do kawy. Dziś z niezadowoleniem odkryła ich brak. Nie zdążę się napić. Pomyślała. W słuchawce
usłyszała głos brata. Zawiadamiał ją o pogarszającym się stanie ojca.
Poprzedniego dnia sąsiad spotkał go jak szedł nocą przez pole. Ubrany był w
piżamę a w ręku niósł walizkę. Sąsiad zawiadomił Emila a on teraz dzwonił do
Inu. Dziś jeszcze przyjadę. Powiedziała odkładając słuchawkę. Dziadek źle się
czuje muszę do niego jechać. Powiedziała do córki. Natychmiast jadę do pracy
aby wziąć urlop. Po chwili już nie było jej w domu.
Razem z Emilem pojechała do szpitala. Ojciec leżał na łóżku
wpatrując się w sufit. Musimy coś postanowić powiedział Emil gdy oboje wyszli
ze szpitala. Myślę, że ojca należy umieścić w domu opieki. Inu spojrzała na
brata z dezaprobatą. Chyba żartujesz. On nigdy się na to nie zgodzi. Emil
poczuł złość. Więc weź go do siebie. Ja choć bym chciał nie mogę tego zrobić.
Ja również. Odpowiedziała Inu. Wynajmiemy kogoś kto będzie do niego przychodził.
Płacić będziemy po połowie. Jego choroba może minąć tak powiedział lekarz. Głos
Inu brzmiał zdecydowanie. Emil postanowił się nie sprzeciwiać siostrze. W
przyszłości miał się przekonać, że zaproponowane przez nią rozwiązanie było
właściwe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz