Czynności przez nas
wykonywane dzielą się na przyjemne i nieprzyjemne. Zawsze wolimy robić – rzecz
jasna – to co sprawia nam przyjemność. Jednak często też trzeba zrobić to, co
sprawia nam nieco mniej przyjemności, albo nawet w ogóle nam jej nie sprawia.
Czasami należy przejść wręcz przez piekło – mówiąc kolokwialnie – aby trafić do
raju i w przyjemnościach oszaleć ze szczęścia. Na przykład - czasem jeśli przez
jakiś przypadek stanie się nam coś nieprzewidywalnego, złego, przykrego –
zachorujemy, albo skręcimy kark… Przejść musimy wtedy przez nieprzyjemny czas,
aby dojść do zdrowia i być znów szczęśliwym. Już sam taki fakt przykrego
zdarzenia jest nieprzyjemny, do tego dochodzi szereg dodatkowych okoliczności –
badania, czekanie w kolejkach, wizyty lekarskie… Na szczęście takie przypadki
nie dotyczą nas wszystkich. A jeśli już się nam przydarzą, to bardzo rzadko. Codzienne
czynności przez nas wykonywane, również dzieli się na te co robimy z
przyjemnością, albo na siłę – czyli nie z przyjemnością. Jednak pojęcia – „przyjemne”
„nieprzyjemne”, są pojęciami względnymi. To znaczy, że te same czynności dla
jednych mogą być przyjemne – a dla innych już niekoniecznie. A jeszcze ściślej –
te same czynności wykonywane przez te same osoby, raz mogą stanowić przyjemność
a innym razem już nie. Jest to zależne od bardzo wielu czynników występujących
w danym czasie. Dla mnie, najprzyjemniejszą codzienną czynnością jest poranna
kawa z jakimś smacznym dodatkiem firmy Dr Gerard – mogą to być słodycze, albo
słone przekąski.
- ciastka francuskie posypane sezamem
- markizy
- czekoladki
- torcik zbożowy
Natomiast najbardziej przykre i nieoczekiwana chwila
przytrafiła mi się, kiedy zrobiłem już sobie kawę i okazało się że skończyły mi
się ciastka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz