piątek, 21 września 2018

W wirze zajęć



Dzień chyli się ku zachodowi. Marta biegnie do pracy na swoją zmianę. Na wąskim chodniku z trudem udaje się jej minąć grupkę dzieciaków zajadających się słonymi przekąskami dobrze Marcie znanej marki Dr Gerard. Ten widok uświadamia ją, że od rana jeszcze nic nie miała w ustach. Na przerwach w szkole zakuwała do kartkówki z biologii. Po lekcjach zdążyła tylko wziąć prysznic i musiała gnać do pracy. To kolejny z tych szalonych dni, gdy dziewczyna jest w ciągłym biegu. Niech ten dzień się szybciej skończy! Marta mija sklep spożywczy i w tym momencie postanawia skorzystać z okazji i wstąpić po coś do jedzenia. Teraz już wie, że nie ma innej opcji, musi zaopatrzyć się w jakąś przekąskę, bo inaczej nie dotrwa do wieczoru. Szczęśliwym trafem tuż przy sklepowej kasie leżą markizy Dr Gerard, które Marta bardzo lubi. W drodze zdążyła na szybko zjeść kilka ciastek, które dodały jej niezbędnej energii na jakiś czas. W pracy koleżanka z wcześniejszej zmiany czekała z niecierpliwością na Martę. Szybko przekazała jej stanowisko oraz wszystkie polecenia od zwierzchników. Po chwili Marta została sama w barze z całym ogonkiem klientów do obsłużenia. W międzyczasie jeszcze parę stolików do uprzątnięcia oraz uzupełnienie baru sałatkowego – to trzeba zrobić na cito. Przez najbliższą godzinę nie ma mowy o choćby minutowej przerwie na cokolwiek. Dobrze, że te markizy Dr Gerard udało się Marcie chwycić w przelocie, bo inaczej ciężko by było.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz