czwartek, 27 września 2018
„Wypad do Torunia po zaległy prezent ślubny”
W miniony czwartek umówiliśmy się z Krysią, naszą świadkową, na odbiór ślubnego prezentu, który mieliśmy otrzymać w dniu ślubu, ale niestety niefortunnie ześlizgnął się z dachu samochodu i potłukł w drobny mak.
Krysia bardzo ubolewała nad zaistniałym faktem, ale stokrotnie obiecała, że i tak dostaniemy swój prezent, może nawet lepszy!
Justynka dzień przed wyjazdem poczyniła odpowiednie przygotowania, skoro mieliśmy spotkać się z Krysią. Co prawda nie znaliśmy miejsca spotkania ani żadnych szczegółów, więc zabraliśmy przygotowany przez żonkę pakiet Słodyczy Dr Gerarda, takich jak: Markizy, Torciki zbożowe, a na wszelki wypadek Ciastka francuskie do kawy, w razie spotkania u Krysi w domu.
Po drodze do Torunia zatrzymaliśmy się jeszcze w Inowrocławiu, by załatwić ważną sprawę w banku i dalej kierowaliśmy się już prosto do celu. Krysia na dworcu już na nas wyczekiwała i wtedy okazało się, iż ma w zanadrzu całkiem inne plany. Skoro tak, to nie zastanawiając się długo zdjąłem plecak i sięgnąłem po Ciastka francuskie posypane sezamem, bo akurat takie wpadły mi w ręce, i ochoczo zacząłem częstować, tyle że bez kawy. Świadkowa po jednym Ciasteczku była pod takim wrażeniem świeżości i smaku, że aż poprosiła o kolejne, a nawet dwa, i nawet zapytała kto takie przepyszne smakołyki produkuje. Oznajmiłem więc, iż Dr Gerard ma w swojej ofercie takie rarytasy i dałem jej opakowanie, żeby wiedziała czego potem szukać. Dodałem, iż na stronie https://drgerard.eu/produkty znajdzie szeroki asortyment produktów, a nawet przepisy na desery z dodatkiem ciastek Dr Gerarda – sprawdzone i przetestowane przez Słodkie blogerki.
Krysia poinformowała, że nie może poświęcić nam tyle czasu, jak wstępnie się umawialiśmy, ale jakieś dwie godzinki możemy razem spędzić. Zdecydowaliśmy więc o wspólnym obiedzie w naleśnikarni, a po zjedzonych naleśnikach oznajmiła, że na chwilę nas opuszcza i zostawiła nas przy stoliku. Powróciła triumfalnie z dwoma pięknymi ramkami w reklamówce i oświadczyła, że to spóźniony prezent ślubny, a w ramkach są nasze najlepsze zdjęcia ślubne.
Z wrażenia aż zaniemówiliśmy!
Po odejściu naszej świadkowej zrobiliśmy jeszcze krótki spacer ze starówką w tle, ze słodyczami Dr Gerarda w ręku i poszliśmy na autobus do domu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz