Na dzień przed przybyciem ich cioci już prawie wszystko było
gotowe na jej odwiedziny. Pan Witold zaraz po przyjściu z pracy do domu i po
zjedzeniu posiłku poobiedniego postanowił jeszcze sprawdzić pogodynkę na ten
dzień. W tym celu poszedł do drugiego pokoju gdzie mieścił się ich komputer,
oczywiście, że nie zapomniał wziąć z ławy półmisek z swoimi ulubionymi
rarytasami, a były to takie słodkości jak ciastko francuskie posypane sezamem
oraz torcikiem zbożowym od jego zdaniem najlepszego producenta tych wyrobów
jakim jest ich wytwórca Dr Gerard i postawił go na biurku . Sam zasiadł na
fotelu i włączył komputer. Jego żona stanęła za mężem i przyglądała się
poczynaniom pana Witolda i tak samo jak on sięgała do półmiska z rarytasami. Po
kilkunastu minutach już wiedzieli wszystko o pogodzie na ten dzień. Jak
wynikało z pogodynek to pogoda jaka miała być na dzień przybycia ich cioci
zapowiadał się wręcz upalny. Właśnie na taką pogodę liczyli państwo Kowalscy.
Pan Witold wyłączył komputer, a jego żona wzięła półmisek z rarytasami, których
to już pozostało niewiele i poszli z powrotem do drugiego pokoju. Tu pani
Krystyna napełniła go na powrót i postawiła go z powrotem na ławę. Jej mąż powiedział
do niej, no to będziemy mieli bardzo ładną pogodę na powitanie cioci i zaczął
na nowo chrupać ciastka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz