poniedziałek, 24 września 2018

Spontaniczna decyzja



   Sprawy załatwione, zakupy zrobione. Przy okazji, mając wolną chwilę, zajrzałem na zielony bazarek. Ciekawiło mnie to, czy pojawiły się grzyby – a jeśli tak to jakie i w jakich ilościach. Owszem – były kurki, borowiki, piękne czerwone kozaki, rydze… ale również opieńki. Nie dowiedziałem się jednak tego, czy zaczynają już występować nagminnie, czy gdzieś miejscowo pokazały się tylko w jakimś miejscu. Człowiek który sprzedawał owe przysmaki, okazał się niezbyt rozmowny, nieufny i tajemniczy. Ale tak na moje oko, to jest pierwszy wysyp tych grzybków – mocno opóźniony, gdyż zazwyczaj pierwsze opieńki pojawiają się około połowy lipca. Ale w tym roku ich wtedy nie było z powodu suszy, zatem obecny ich wyrost jest opóźniony o około dwa miesiące. Strasznie naszło mnie na to, aby pojechać do lasu i sprawdzić, co tam się dzieje w rzeczywistości. Mam swoje grzybodajne miejsca – a dawno już tam nie byłem. Fantastyczny nastrój nastaje, kiedy to w taki wrześniowy poranek, skoro świt, człowiek jeszcze niedospany wchodzi w zaroszone zimne gęste zarośla, gdzie rosa okrywa wszystkie liście, gałęzie i trawy i obciąża wspaniale wyglądające ogromne pajęczynowe sieci. A cisza tak dudni w całej głowie, że jak się jej przysłuchamy, to wiemy o tym że chcielibyśmy zatrzymać czas, choć na moment. W takich warunkach, gdzie świeże powietrze, dużo więcej tlenu i woń leśnego runa, najlepiej smakują znakomite ciastka firmy Dr Gerard – które właśnie sobie kupiłem.
- ciastka francuskie posypane sezamem
- markizy
- czekoladki
- torcik zbożowy
Usiąść sobie tak gdzieś na pniu, Nalać do kubka gorącej kawy z termosa i zagryzać te niezwykłe smakołyki… Postanowiłem – jadę do lasu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz