Środa i czwartek –
mieliśmy przerwę w turnieju siatkarskim Mistrzostw Świata. Taka przerwa to może
być pożyteczna, ale też i zgubna. Bo jeśli jest zbyt długa, to można wypaść z
rytmu, rozleniwić się, za bardzo uspokoić., stracić czujność… Tak jak ja straciłem
czujność, będąc zbyt pewnym siebie, że mam jeszcze zapas ciastek Dr Gerard – a
tymczasem pozostały mi jedynie puste opakowania po nich. Na szczęście sąsiadka
Ania poratowała mnie, oferując do kawy całą gamę słodyczy:
- ciastka francuskie posypane sezamem
- markizy
- czekoladki
- torcik zbożowy
Wspomniała że sama jeszcze jest przed kawą, to wróciłem z
powrotem do siebie, szybko naparzyłem w ekspresie i przyniosłem sympatycznej
oraz gościnnej sąsiadce Ani. We dwoje, to kawa lepiej smakuje – a ciastka wręcz
wybornie! Zaraz po przyjściu do mieszkania, zebrałem się i wyszedłem do miasta,
musiałem załatwić kilka spraw i zrobić zakupy. Zbliżało się południe i zanosiło
się na upalne popołudnie. Lato trzymało się bardzo dzielnie tego roku aż do
samego końca. W południe, to jeszcze było bardzo przyjemnie, ale już po
czternastej, aura stawała się niezwykle ciężka. Biomet – i u mnie jak również u
znajomych – stawał się niekorzystny, bo szybko nadchodziło zmęczenie i
osobiście czułem się ciężki jak mucha w smole. Nie pomagała nawet dodatkowa
porcja mocnej kawy. Zaufana prognoza pogody zapowiadała, że jesień
astronomiczna rozpocznie się wraz baryczną. Oby tylko nie było jakichś
gwałtownych zmian w pogodzie… Ale – pożyjemy, zobaczymy…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz