czwartek, 20 września 2018

Pozytywne emocje



   Z ogromną przyjemnością położyłem się spać. Dzień miałem pełen wielu zdarzeń, które wynikały z życia codziennego – a to obowiązki, to chętnie podejmowane różne inicjatywy z którymi radziłem sobie całkiem nieźle i ochoczo się ze wszystkim uporałem. Ze wszystkim zdążyłem na czas, bo o wpół do ósmej graliśmy ostatni – piąty mecz grupowy – w Mistrzostwach Świata siatkarzy w Warnie. Wszystkie mecze do tej pory wygrywaliśmy i to nawet nad podziw gładko. W czterech meczach straciliśmy jedynie dwa sety – po jednym z Kubą i Finlandią. W czwartym meczu Iran – którego najbardziej obawiali się wszyscy nasi eksperci – dostał od nas baty do zera! Ale to było dzień wcześniej. A tego wieczoru, ostatnim grupowym rywalem miała być Bułgaria – którą ja uznawałem za najcięższego rywala. Dlatego aby nie przegapić ani sekundy tego meczu, nastawiłem sobie na kwadrans przed meczem, wszystkie możliwe budziki. Tomek – sąsiad z naprzeciwka – też miał oglądać wraz ze mną od początku, ale dzień wcześniej otrzymał polecenie służbowe, że musi wyjechać załatwić jakąś sprawę aż do Krakowa. Na początek nie zdąży, ale chciałby wrócić jak najwcześniej. Klął pod nosem z powodu tego wyjazdu, na czym świat stoi… A ja przygotowałem już chłodne napoje, słone przekąski, oraz słodycze firmy Dr Gerard. Tomek był już zaraz po ósmej. Akurat kończył się pierwszy set, w którym daliśmy solidnego łupnia przeciwnikowi. Było ciepło, emocje dodatkowo nas rozgrzewały, tomek był głodny i pić się jemu chciało okropnie. Najpierw na wdechu wypił całą butelkę zimnego napoju, później zabrał się za wypieki:
- ciastka francuskie posypane sezamem
- markizy
- torcik zbożowy
Z czasem przybywało emocji a ubywało ciastek -. Smakowite przysmaki znikały tak, jakby samoistnie się gdzieś rozpływały. Mecz do końca był niezwykle porywający, ale co najważniejsze, wygrany przez naszą reprezentację 3:1!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz