Wreszcie nadszedł ten dzień kiedy to będą mogli powitać
swoją ciocię. Wcześnie rano zadzwonił budzik i pan Witold wstał z łóżka. Swoje
pierwsze kroki skierował w stronę okna. Podszedł do niego i uniósł roletę. Od
razu twarz zalały promyki słońca. Lekko zamykając powieki spojrzał w stronę
nieba, nie zauważył na nim ani jednej chmurki. Odwrócił głowę i spojrzał na
budzik jeszcze raz, ten wskazywał godzinę szóstą i pan Witold w dobrym humorze
ruszył do łazienki w celu odświeżenia się. Podczas golenia mruczał swoją
ulubioną melodię. Po odświeżeniu się ruszył do kuchni w celu przyrządzenia
śniadania. Tak miał uzgodnione z małżonką, iż w dni wolne od pracy to właśnie
on przyrządza posiłek. Po kwadransie już wszyscy razem siedzieli za stołem. Po
jego zjedzeniu pani Krystyna jako dopełnienie postawiła półmisek z takimi
rarytasami jak ciastko francuskie posypane sezamem oraz torcik zbożowy od ich
zdaniem najlepszego producenta tych łakoci jakim jest ich wytwórca Dr Gerard.
Ola po zjedzeniu śniadania i przekąszeniu paru ciastek, zapytała się mamy czy
nie zapomniała zapakować paru paczek tych ciastek tak aby w trakcie czekania aż
do nabrzeża zacumuje statek można było coś sobie pochrupać. Pani Krystyna na to
pytanie nic Oli nie odpowiedziała tylko pokazała siateczkę z zapakowanymi tak
lubianymi ciastkami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz