czwartek, 20 września 2018

Magia chwili



Ola kolejny raz wybrała się na samotny spacer. Gdy mieszkała na wsi przepadała za towarzystwem. Teraz odkąd przeprowadziła się do miasta lubi czasami pobyć sama. Wcześniej nie znała siebie z tej strony. Zaraz po pracy wyruszyła znaną sobie trasą nie śpiesząc się, celebrując każdą chwilę samotnej przechadzki. Tak jest dobrze, naprawdę dobrze – mówiła do siebie w myślach dziewczyna. Minęła starą urokliwą uliczkę skąpaną w złotym, jesiennym słońcu. Tu zaraz, tuż przed wejściem do parku znajduje się lodziarnia oraz mały sklepik z przeróżnymi słodyczami. Idąc tą trasą Ola zawsze zatrzymuje się w tym dobrze sobie znanym miejscu. Kupuje lody lub swoje ulubione czekoladki Dr Gerard. Idąc parkową alejką oddaje się przyjemności obcowania z przyrodą oraz płynącego z podniebienia gorzkawego smaku czekolady. Gdyby nie czekolada życie nie byłoby aż takie przyjemne – pomyślała – to naprawdę cudownie, że ktoś wymyślił recepturę na czekoladę. Natomiast głównym jej składnikiem jest kakao, które powstaje z nasion drzewa o nazwie Kakaowiec. Ola słyszała, że proces produkcji kakao jest bardziej czasochłonny niż początkowo przypuszczała. Z całorocznych zbiorów jednego drzewa kakaowca produkuje się zaledwie pół kilograma kakao. W dodatku takie drzewa są bardzo podatne na wahania temperatury, szkodniki i zarazy i rosną tylko w podrównikowym klimacie. Nagle Olę dobiegł znajomy głos, gdzieś z za jej pleców, nawołujący jej imię, co gwałtownie wyrwało dziewczynę z zamyślenia. Cały klimat prysł. Nie ma już kakaowców. Pozostało tylko szeleszczące opakowanie po zjedzonych czekoladkach Dr Gerard w ręku oraz myśl – któż mnie woła?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz