Kinder
party, które odbyło się wczoraj, zmieniło plany mojej księżniczki. Ostatnio stanęło
na tym, że jej urodziny odbędą się w parku trampolin, jednak już jest to
nieaktualne. Na ostatniej imprezce była CAŁA klasa. Ponad dwadzieścia dzieciaków.
Liczba ta już robi wrażenie. We wszystkich bawialniach są limity gości lub
pakiety. Tutaj była wynajęta sala i animator a rodzice dostarczają specjały dla
młodych oraz napoje. Tosia była zachwycona, że były słodycze „dr Gerard”, wafelki
i jej ulubione markizy. Na marginesie dodam, że była to okazja spotkania się
większości rodziców, na neutralnym terenie. Można było poruszyć temat Pani
wychowawczyni i programu nauczania. Wśród rodziców utworzyły się mniejsze
grupki, jedni znają się jeszcze z przedszkola inni z treningów a inni poznali
się trzeciego września. Dzieci były pochłonięte zabawą i nie zwracały na nas
uwagi. My jednak czujnie obserwowaliśmy, jak animator robił płonące bańki
mydlane. Mieliśmy dużo zabawy kibicując w trakcie wyścigu w dwuosobowych
spodniach. Każde dziecko miało swoją nogawkę w jednej parze spodni. Stół jubilata
był zastawiony słodyczami, owocami, napojami, paluszkami i innymi słonymi
przekąskami. Na honorowym miejscu postawiono tort. Piękny, dwupiętrowy,
ozdobiony figurkami jednorożców. Każda dziewczynka była zachwycona. Dla rodziców
były przygotowane kawa, herbata, wafelki, owoce i to, co dzieci nie zjadły. Po powrocie
do domu Tosia złożyła raport z otwierania prezentów. Były karty podarunkowe,
książki, zestawy do makijażu, gry planszowe, trochę ubrań, zegarek, znalazł się
także strój do akrobatyki (jubilatka od niedawna trenuje). Moja księżniczka po
powrocie do domu, zjadła kolację, wzięła prysznic i zasnęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz