środa, 7 listopada 2018

Dynia w roli głównej cz. I

Witam. Szał okresu dyniowego , dopadł i moją rodzinę. Dzieciaki koniecznie chciały przygotować dyniowe twarze i poustawiać je koło naszego domu. Pomysłów miały tysiące, a ja przy tym pracy co nie miarę. W sklepie kupiłam słodycze firmy ,,Dr Gerard” czyli Markizy oraz Torcik czekoladowy. Wiedziałam, że niedługo się przydadzą. Dynie kupować nie musiałam. Dostałam kilka w prezencie od kolegi męża. Dynie były różnej wielkości, a jedna z nich ważyła około trzydziestu kilogramów. Sami rozumiecie ile było z nią pracy. Ucieszyłam się z jednego, nasionka dyni były już bez łupinek. Nie widziałam do tej pory takiej odmiany dyni. Wydrążone nasiona suszyło się lub prażyło na patelni. Rewelacja. Moi mali dyniowi robotnicy, w końcu przypomnieli sobie o słodyczach ,,Dr Gerard”. Postawiłam przez nimi talerz z Markizami oraz Torcikiem czekoladowym. Po chwili już ich na stole nie było. Natomiast na stole było pełno miąższu dyniowego i ja coś  z tym musiałam zrobić. Część poszło na ciasto dyniowe , ale o tym w drugim poście. Całą miskę miąższu dyniowego postanowiłam wykorzystać na zupę krem dyniowy. Muszę przyznać zachwytów nie było. Krzywili się i mówili, a feee. Było tak dopóki nie postawiłam przed nimi talerzy z kremem. Byli zachwyceni. Doprawiłam krem solidnie, była pikantna. Wielki gar kremu miałam na dwa dni. Natomiast ciastka firmy ,,Dr Gerard”, trzeba było dokupić . Co było dalej, opiszę  w kolejnym poście. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz