Wielkimi krokami zbliża się zima. Jaka będzie, to nikt nie
wie. Do połowy listopada mieliśmy ciepłe pogodne dni. Jeszcze korzystałam z jesiennych
ubrań. Powoli muszę już wyciągać grubsze ubrania, bo ma być pogorszenie pogody.
Dodatkowo zmobilizowała mnie zbiórka używanej odzieży. Co roku coś się znajdzie
do oddania. Są rzeczy, które leżakują już parę lat. W tym roku
postanowiłam rozstać się z nimi. Córka
Małgosia nie może się już doczekać kiedy będziemy robić generalne porządki.
Najpierw musiałam zażyć tabletkę na uczulenie. Potem zabrałyśmy się do dzieła. Poświęciliśmy prawie
całą sobotę na przeglądanie, ubieranie każdej odzieży i podjęcie decyzji
zostawić ubranie, oddać czy wyrzucić do kosza. W ten sposób segregowałyśmy
rzeczy. Napełniłam cały worek do oddania. Małgosia specjalnie chciała mi
pomagać w porządkach. Jest osobą dorosłą i już patrzy innymi kategoriami na
chomikowanie. Zaproponowałam przerwę na kawę i coś słodkiego. W szafce
leżała ostatnia paczka markizów produkcji Dr. Gerarda. Mąż Kamil podjada ciasteczka. dlatego często muszę
dokupywać. Po nabraniu sił powróciłyśmy do przerwanej pracy. Przy okazji
Małgosia pokazała mi jaka jest teraz moda układania ubrań w szafie. Także córka
wpadła na pomysł i wkładaliśmy do worków próżniowych rzeczy lekko za duże lub za małe. Takich
generalnych porządków dawno nie robiłam. Też planuje zrobić segregacje z
butami, ale dopiero na następną sobotę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz