Złota jesień – to już tylko
wspomnienie – ulotne jak babie lato. Kolorowe liście opadły dawno z drzew ścieląc
się zwartym dywanem. Wiatr je szarpie, miesza z piachem, deszcz tłamsi,
przygniata do ziemi. Barwy jesieni przygasły, poszarzały wtapiając się z każdym
dniem coraz bardziej w senny, bezbarwny krajobraz. Z każdego kątka wyziera
zima. Czuć ją zwłaszcza na polach i łąkach, o poranku, gdy szron oblega każde
źdźbło trawy. Ola to widzi wyraźnie z każdym powrotem do domu. Niegdyś patrząc
na te zmiany nie dostrzegała ich. Miała to na co dzień. Teraz jej życie
znacznie się zmieniło. Brakuje jej czasu na codzienny spacer wśród pól i drzew
jak niegdyś. Za to na co dzień widuje budynki, sklepowe witryny, wnętrza
sklepów, gwarne ulice. Świat z betonu – teraz to jej codzienność. Czasami tylko
w chwilach wytchnienia, gdy siądzie przy kawie i andrutach, koniecznie Dr
Gerard – tych ulubionych niezmiennie od wielu lat – Biała Czekolada i Kokos.
Wówczas jest moment wspomnień. Kalejdoskop minionych lat. Czas dzieciństwa –
niby tak bliski, jednak bezpowrotnie zamknięty. Obecny tylko w obszarze świadomości
i mglistych wspomnieniach. Ola jednocześnie cieszy się i smuci, tęskni oraz
jest pełna nadziei – chociaż czas nie umożliwia powrotu. Takie pierwsze, młodzieńcze
egzystencjalne rozterki. W tej sytuacji Ola zupełnie instynktownie sięga po
andruty Dr Gerard – od lat niezawodne antidotum na smutki. Ich smak tak
niecodzienny a tak dobrze znany, niezmiennie ma dobroczynny wpływ na
samopoczucie Oli. Jeden mały kęs a myśli wędrują już inną droga: radosną,
ważną, dorosłą – drogą ku przyszłości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz