To było gdzieś w środku tygodnia. Dzień ten dla pani
Krystyny rozpoczął się jak każdy inny dzień roboczy. I tak do pracy obudził ją
brzękiem budzik. I jak zwykle przeciągnęła się i wstała z łóżka. Jej mąż
jeszcze spał bo do pracy miał na późniejszą godzinę. Ona swoje pierwsze kroki
skierowała w stronę okna i tu po dojściu do niego rozsczelniła roletę, która to
była opuszczona na porę nocną. Następnie spojrzała na niebo, nie zauważyła na
nim ani jednej chmurki, następnie wzrok swój przeniosła na termometr. Słupek
rtęci wskazywał na nim minus trzy stopnie celsjusza, a więc był lekki mróz.
Pani Krystyna pomyślała sobie lepsza taka pogoda niż jak by miał siąpić deszcz.
Jeszcze spenetrowała wzrokiem podwórko, które to znajdowało się pod blokiem i
udała się do łazienki. Tu wzięła szybki odświeżający prysznic i udała się do
kuchni. Po przekroczeniu progu kuchni stało się coś dziwnego, pod jej kapciami
zaczęła chlupać woda. Włączyła światło i od razu zauważyła dużą kałużę wody pod
ich lodówką. Podeszła do stołu tu sięgnęła ręką po swoje ulubione łakocie,
które to stały w półmisku, a były to takie rarytasy jak rurki oraz pierniczki
oczywiście od ich ulubionego producenta tych łakoci jakim jest ich wytwórca Dr
Gerard i zaczęła się zastanawiać nad powodem tego co zauważyła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz