Wszystko wskazywało na to, że nasze spotkanie zmierzało ku
końcowi. Rozmowa nie kleiła się już, tak jak choćby jeszcze kwadrans wcześniej…
Każdy zaczął gadać o czymś innym… Krzysiek – o swoim piesku, który popada w
istne szaleństwo w taką śnieżną pogodę. Z każdego spaceru wraca utarzany w
śniegu – i zawsze mu jest mało tego szaleństwa. Nie reaguje na żadne zawołanie.
Jedynie reaguje na słowa – „masz ciasteczko”. Najbardziej lubi te produkowane
przez firmę Dr Gerard:
- ciastka pełnoziarniste
- ciastka Ghosters o smaku keczupowym lub serowym – nowość
od Dr Gerarda
- Pryncypałki – wafelki w czekoladzie
- pierniki
- słone przekąski
- draże
I nie ma się co dziwić psu. Bo na takie pyszne ciasteczka,
to każdy reaguje!
Jednym uchem słuchałem Krzyśka, drugim zaś Beaty – która z
kolei opowiadała o tym, jak to oboje z mężem wyjeżdżają w wolnych chwilach na
zimowe wędkowanie. Zabierają ze sobą termosy z gorącymi napojami, coś do
zjedzenia, jakieś słodycze, ubierają się w odpowiednią dla zimowej aury odzież
– i dawaj nad wodę na kilka godzin.
Tomek poczuł zmęczenie, bo zaczął ziewać. Zagadnął do mnie:
- No to jak z tym Rymanowem?
– Jedziemy… -
Odparłem.
Na te słowa ożywiła się pani Zosia…
- Jedziecie do Rymanowa? Może bym się z wami zabrała? – Zapytała…
Tomkowi język plątał się już ze zmęczenia, ale ożywił się
nieco po tym zapytaniu pani Zosi – i zapytał ją również:
A to pani też jeździ na nartach?
Pani Zosia – wesoła staruszka – uśmiechnęła się szeroko i
odpowiedziała, że kiedyś to i owszem – jeździła. Ale po tym jak złamała nogę,
to już nie. Tyle że otrzymała skierowanie do sanatorium w Rymanowie – i stąd
właśnie pyta.
Obaj z Tomkiem zdecydowanie wyraziliśmy aprobatę dla pani
Zosi. Krzysiek krzyknął:
- To ja też jadę. Z psem!
A Beata zaraz za Krzyśkiem:
- Ja też!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz