Witam.
W niedzielny poranek, kiedy siedziałam sobie przy ostatniej paczce ciasteczek
,,Dr Gerard” pierniczków, zadzwonił domofon. Na dole stała koleżanka i
poprosiła ,mnie abym ją wpuściła. Ja przekornie powiedziałam , że …nieee….Zaśmiała
się i poprosiła ponownie. Nacisnęłam guzik blokady drzwi. Kiedy była już w moim
mieszkaniu, zapytała mnie o planu na tą niedzielę. Powiedziałam - cisza, spokój ,odpoczynek, relaks i słodycze
,,Dr Gerard” czyli Pryncypałki wafelki w czekoladzie. E tam ! stwierdziła i
powiedziała, że ma inne plany. Idziemy na basen. O nie tylko nie basen. Na
dworze wiało , padał de4szcz. Ja naprawdę nie czułam się za dobrze. Jednak z
koleżanką nie wygrałam. Ubrałam się i poszłyśmy . Na basenie było mnóstwo
ludzi, a właściwie dzieci. Krzyki, wrzaski. Poszłam do basenu zaczęłam pływać.
Nie dało się, człowiek na człowieku. Poszłam w inne miejsce to samo. Woda
bryzgała na lewo i prawo. Poszłam do sauny , a tam golasy. Wyszłam. Koleżanka śmiała
się ze mnie do łez. W końcu powiedziałam, że na dziś mam dość. Wyszłyśmy z
basenu i udałyśmy się do kawiarni na kawę i deser. Zamówiłam sobie galaretkę z
bitą śmietaną. Była pyszna i o dziwo
poprawiła mi humor. Wróciłam do domu. Owinęłam się w ulubiony koc i sięgnęłam
po słodycze pierniczki i draże ,,Dr Gerard”. Włączyłam komputer i weszłam na
stronę ,,Dr Gerard”. Popatrzyłam na nowości ,na ciekawe desery . I tak minęła
mi nudna niedziela. Może nie taka całkiem nudna. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz