poniedziałek, 28 stycznia 2019
„Czekolada jako substytut hormonu szczęścia”
Dlaczego od wieków czekolada królowała na dworach, wśród elit i wyższych sfer, w postaci gorącego płynu?
Otóż ziarno kakaowca było tak cenne, że służyło Majom i Aztekom jako waluta, czyli zamiennik pieniądza. Było nazbyt cenne, by było stać na nie zwykłych, szarych ludzi.
W roku 1753 szwedzki naukowiec tak bardzo wielbił kakaowiec, że nazwał go „Theobroma cacao” czyli „kakao-pokarm bogów”, a to za sprawą odkrytych bogatych składników odżywczych. Po pierwsze: dowiedziono, iż kubek gorącego kakao pozwalał człowiekowi na cały dzień pracy bez pożywienia. Po drugie: w niespotykany sposób wzmacnia odporność i eliminuje zmęczenie. Po trzecie: kakao zawiera dużo więcej przeciwutleniaczy niż borówka, jagoda, czy nawet czerwone wino. Przeciwutleniacze zaś pozwalają nam bronić się przed chorobami układu krążenia, zwyrodnieniami stawów, co w gruncie rzeczy zmierza do spowolnienia starości.
Kakao jest również posiadaczem takich minerałów jak: magnez, chrom, cynk, miedź, żelazo. Myślę, iż każdy przeciętny Polak zdaje sobie sprawę z tego jak ważne są powyższe minerały w funkcjonowaniu organizmu. Wymienię więc pozostałe dobroczynne i mniej znane składniki kakaa:
- tryptofan, czyli aminokwas, który w organizmie po wejściu w reakcję z witaminami B3 i B6 oraz w kontakcie z magnezem wyzwala serotoninę, czyli tak zwany „hormon szczęścia”;
- teobromina ma zastosowanie antybakteryjne i jest przyjazna sercu;
- fenyloetyloamina, czyli substancja, którą organizm produkuje kiedy jesteśmy zakochani. Właśnie dlatego zauważalny jest gołym okiem związek między Dr Gerardem a bardzo dużą rzeszą klientów, a nawet pokuszę się o stwierdzenie, iż zachodzi tu głębokie uzależnienie, jak choćby Pryncypałki – wafelki w czekoladzie - są zniewalające, zresztą jak wiele produktów Dr Gerarda.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz