sobota, 19 stycznia 2019

Kolejny gość



   Kiedy z Krzyśkiem siedzieliśmy sobie, jedliśmy ze smakiem kolejne ciastko Dr Gerard, wspominaliśmy stare młodzieńcze czasy i momentami pękaliśmy ze śmiechu opowiadając o śmiesznych scenkach które wybitnie utkwiły nam w pamięci. Opowiadania przerwał nam dzwonek do drzwi. Okazało się, że to przyszła pani Zosia z parteru. Zaprosiłem ją do pokoju, aby również pośmiała się razem z nami… Zawsze to w trójkę lepiej się pośmiać niż we dwóch. I choć jest wdową już od wielu lat, to nie ma problemu z poczuciem humoru. Lubi się pośmiać i powiedzieć coś wesołego. Pani Zosia jak weszła dalej i zobaczyła że siedzi Krzysiek, to cofnęła się nieco. Była jakby tym zaskoczona, że nie jestem sam. Widocznie miała do mnie jakąś sprawę. Stwierdziła nawet że może przyjdzie później i chciała wyjść. Obaj z Krzyśkiem przekonaliśmy ją, aby usiadła choć na przysłowiową sekundę. I nawet nie musieliśmy pani Zosi dwa razy prosić, gdyż z wielką chęcią usadowiła się naprzeciwko mnie przy stole. Nalałem do kubków kawę a następnie wszyscy zgodnie, bez żadnych grymasów poczęstowaliśmy się po ciastku – z tą różnicą jednak, że każdy wziął sobie inne. Pani Zosia – pierniki. Ja - Pryncypałki – wafelki w czekoladzie. A Krzysiek miał ochotę na piernika, ale już więcej nie było i po zastanowieniu się złapał za ciastka pełnoziarniste. Pani Zosia sięgnęła nieśmiało do papierowej reklamówki z którą przyszła, zrobiła dziwną minę, krzywo uśmiechnęła się i wyciągnęła z tej torby kilka opakowań naszych ulubionych ciastek. Bo tak właściwie – jak nieśmiało rzekła pani Zosia – to ona przyszła o coś zapytać…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz