Co chwilę ktoś
przychodził, zaglądnął tylko i zapytał o lekarza i odchodził, to ktoś inny
rezygnował, wzdychając tylko, kręcąc głową albo wyraźnie złorzecząc.
Spoglądaliśmy na zegarek. Atmosfera przed gabinetem była napięta. Czekamy już
ponad pół godziny, a tu ani widu, ani słychu kiedy to zebranie u kierownika się
skończy. Nawet ciastka się nam już skończyły. Obok jest sklep, spojrzałem przez
okno które usytuowane jest naprzeciw, czy pogoda się poprawiła. Wyglądało na
to, że nie pada w ogóle. Przywdziałem kurtkę, wciągnąłem czapkę i poprosiłem
panią aby trzymała mi miejsce, bo za chwilę wrócę. Sąsiadka z drugiej klatki
też czekała jeszcze jak wychodziłem, tyle że było już cicho bo dzieciaki spały
jak susły. W sklepie prawie nie było nikogo. Sprawnie zrobiłem zakupy.
Nakupiłem trochę ciastek – wszystkie z Dr. Gerard. Mafijne Choco, Witam Ciastka
na dzień dobry – w trzech smakach, zwierzaki maślane, torcik zbożowy, pryncytorcik…
Będą na czekanie w kolejce. A jak nie zjemy, to przydadzą się w domu. W czasie rozmowy
pani mówiła mi że na stronie WWW. DRGERARD.eu jest zakładka która nazywa się
„deseroteka”. Dzięki tej stronie można dowiedzieć się o wielu ciekawych
pomysłach, które w bardzo prosty i szybki sposób można wykorzystać na różne
okazje. Będę musiał zaglądnąć tam i poczytać – może się nauczę czegoś
ciekawego? Po powrocie do przychodni nic się nie zmieniło, choć podobno
pielęgniarka poinformowała że lada moment doktor przyjdzie. Tak czy inaczej,
rozpieczętowałem paczkę ciastek i zaczęliśmy z panią dalszą rozmowę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz