Dosłownie kilka minut przed otwarciem
okienka i dokonywaniem zapisów przez – nazwę może i brzydko, ale chyba trafnie
– rejestrantki, tuż przy okienku zaczęły tworzyć się tak zwane „boki”. Kilka
starszych pań, twierdziły że im się należy zarejestrowanie, po za wszelkimi
kolejkami! Podobno identyczne sytuacje zdarzają się tutaj bardzo często – kilka
razy w tygodniu. A nierzadko, uczestniczkami tworzenia tych „boków”, są te same
staruszki… W całym tym zajściu, zastanawiający jest taki fakt, że: niby te panie
są takie chore a siły mają tyle że w cztery rozwaliłyby niedługo całą kolejkę…
Byłem całym przebiegiem tego zdarzenia zdenerwowany i zdegustowany. Solidarność
kolejkowa była jednak mocna i wraz z paniami rejestrantkami poradziliśmy sobie
ze wszystkimi kłopotami. Z panią Jolą rozmawiałem bez przerwy o tym przykrym
zajściu przy okienku. Omawialiśmy różne aspekty tej dziwnej sytuacji,
rozkładaliśmy je na czynniki i wyciągaliśmy wnioski. Pani Jola stwierdziła, że
chyba dobrze wie, skąd te panie czerpią tyle sił, aby przepychać się przy rejestracji.
Otóż – jak pani Jola twierdzi – te starsze panie, przychodzą wcześniej na
zakupy do sklepu obok przychodni. Kupują tam to co im trzeba, w tym ciastka. Te
ciastka są swego rodzaju „ładowarką energii”. A to jedyne takie – firmy Dr.
Gerard. Żadne inne nie dają takich efektów, jak właśnie z tej firmy! Później
przychodzą te panie tutaj, niby zajmują sobie kolejkę, siadają na ławeczce i
zajadają. Jak już pojedzą, to podchodzą do okienka i w przypływie energii po
ciasteczkach, atakują szturmem. Chyba coś w tym musi być, bo osobiście
widziałem przecież, jak panie wyszły ze sklepu, trzymały jakieś zakupy – później
usiadły sobie na ławeczce pod daszkiem i zjadały to co sobie wcześniej kupiły: zwierzaki
maślane, Mafijne Choco, oraz różne inne – a zwłaszcza wafelki. Hm… Może to jest
jakiś pomysł na to, by mieć więcej energii?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz