Wreszcie mamy wiosnę, dzisiaj jest piękny słoneczny dzień. Wszedłem na balkon, by sprawdzić czy nie ma wiatru, i rzeczywiście nie ma wiatru. Taka pogoda zachęca do spaceru, więc ubiorę Piotrusia i pójdziemy na spacer do lasu. Po ubraniu się, bierzemy ze sobą naszego kundelka i pójdziemy do pobliskiego lasu. Właściwie to nie las, a raczej mały lasek. Jest w nim jednak dużo różnorodnych drzew. Można tu spotkać świerki, sosny, brzozy i trochę dzikich krzewów. . Gdy weszliśmy do lasku to wśród krzewów zaczął buszować nasz piesek. W lesie jest cichutko, słychać śpiew ptaków. Najpiękniej wyglądają brzozy, których listki dopiero się rozwijają i są takie delikatne, drżące. Biała kora i te jasnozielone listki, to śliczne połączenie. Na polance kwitną żółte kaczeńce, a obok jakieś białe kwiatki. Niestety nie wiem jak się nazywają. Nawet nie spostrzegłem kiedy minęła nam godzina, a piotruś pewnie głodny. Przed wyjściem do plecaka wrzuciłem paczkę ciasteczek -Zwierzaki maślane i Witam Ciastka na dzień dobry -Dr Gerarda, które bardzo się przydały, bo Piotruś sobie przypomniał o jedzeniu i stwierdził, że jest głodny. Gdy zaproponowałem mu ciasteczka, to się ucieszył i stwierdził, że zje ciasteczka i możemy dalej sobie spacerować po lasku. Pospacerowaliśmy jeszcze godzinkę i musieliśmy wtacać do domu na obiad. Szkoda, że wracamy -powiedział, bo ten las mnie się podoba.
Musimy już wracać, bo mama będzie się denerwować, a jeśli ci się podoba to jutro znów przyjdziemy tutaj, -obiecałem mu.
Będziemy częściej tu zaglądać, żeby pooddychać świeżym powietrzem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz