środa, 15 marca 2017

Przejażdżka autobusem.



We wtorek miałem jeden z milszych dni, gdyż opiekowałem się czteroletnim wnukiem. W poniedziałek zadzwoniła córka, że przyprowadzi nam rano Piotrusia, bo musi pilnie pojechać do Cioci.
Bardzo chętnie -odpowiedziałem synowej, która zadzwoniła.
Kiedy rano przyszedł Piotruś, to po zjedzeniu bułeczki z mekiem, zaproponowałem mu spacer.  Pogoda za oknem była piękna, świeciło słoneczko, więc trzeba korzystać, a nie siedzieć w domu -pomyślałm. Piotruś chętnie wychodzi na spacery, choć najbardziej lubi gdy spacer wiąże się też z przejażdżką autobusem.
Z rodzicami, to przeważnie niema takiej przyjemności, bo wszędzie jeżdżą czarnym Opelem, jak to wnuczek mówi. Wybraliśmy się spacerkiem na osiedlowy, końcowy przystanek skąd zaplanowaliśmy, że pojedziemy sobie autobusikiem do centrum miasta.  Po dotarciu na przystanek, a trwało to prawie godzinę, gdyż po drodze musieliśmy zaliczyć każdą huśtawkę osiedlową, która trafiła się po drodze. Piotruś stwierdził, że jest głodny, a do domu daleko, z przejażdżki też nie chce zrezygnować, więc zaproponowałemmu, że jak coś kupimy do zjedzenia, to wyruszymy w drogę.
Po wejściu do sklepu szybko zauważył Chipsy, -kup mi to i łapie za paczkę.
To mój drogi nie kupimy, bo to nie jest akurat dobre dla ciebie. Kupię ci ciasteczka Dr Gerarda, które są dla dzieci dużo zdrowsze.
Zaproponowałem mu paczkę Zwierzaków maślanych i ku mojemu zaskoczeniu spodobała mu się paczka, bo taka kolorowa powiedział.
Kiedy otworzył paczkę krzykną, -O, jakie zwierzaczki, ale fajne.
Z wielkim apetytem zabrał się za kruche ciasteczka i nim nadjechał autobus to prawie puste opakowanie mi oddał do schowania.
Dobre ta ciastka dziadziusiu. Jutro też mi kupisz? -zapytał.
Też ci kupię, ale pod warunkiem, że zjesz dużą bułeczkę na śniadanie, -dobra?
No dobra, -odpowiedział.
Wsiedliśmy do autobusu i wyruszyliśmy w podróż do centrum miasta.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz