wtorek, 28 marca 2017

Wszyscy lubią to co ja




   Robiło się coraz jaśniej. W większości tak pochłonięci byliśmy rozmowami, że nawet nie spodzialiśmy się kiedy minęła siódma. A o tej godzinie właśnie, otwierane są drzwi przychodni. W tym celu przychodzi ochroniarz, wyłącza alarm i otwiera całą przychodnię. Wtedy można wejść do środka, usiąść w ciepłym miejscu i czekać dalej – jeszcze pół godziny, kiedy panie rejestr antki rozpoczną zapisy. Ochroniarz który przyszedł otworzyć przychodnię, najpierw był w sklepie tuż obok. Pewnie był głodny, albo poszedł kupić sobie jakąś zachciankę. W ręce trzymał paczkę ciastek. To były Witam Ciastka na dzień dobry – świetne produkty firmy Dr. Gerard! Widać że chłop ma niezły gust, bo produkty tej znakomitej firmy, to przecież klasa sama w sobie. Po wejściu do środka poczułem zmęczenie. Od kiedy się obudziłem, minęło już nieco ponad trzy godziny. Choroba również była dodatkowym czynnikiem przyczyny zmęczenia. Ale najbardziej osłabiło mnie ciepłe powietrze wnętrza przychodni. Po tym jak usiadłem sobie w przytulnym miejscu, zamknąłem oczy i chyba nawet przez moment straciłem świadomość – po prostu przysnęło mi się. Wydawało mi się że z Gabrysią siedzimy sobie w jakiejś kawiarni, pijemy dobrą kawę i jemy świetne ciastka. Kiedy się ocknąłem, zaskoczony byłem całą tą sytuacją jaka w rzeczywistości mnie otaczała. Przez moment nie miałem pojęcia gdzie jestem. Widziałem przed sobą okienko rejestracji a w nozdrza wdzierał się przyjemny zapach kawy. Panie rejestr antki właśnie uruchomiły zapisy. Na biurku obok filiżanek z niezwykle aromatyczną kawą, miały fantastyczne ciasteczka – pryncytorcik, torcik zbożowy oraz zwierzaki maślane. Ślinka pociekła mi na ich widok. Zaraz zostałem zarejestrowany, lecz lekarz przyjmował dopiero od dziesiątej. Dobrze że do domu mam tylko 50 metrów, bo natychmiast poszedłem i również zrobiłem sobie kawę – a do niej zaserwowałem sobie takie pyszne ciastka!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz