Podczas gdy Ola jadła kolację do jej pokoju tym razem wszedł
tato, niósł on w ręce termometr i podał go córce mówiąc, zmierz no sobie temperaturę
bo chcemy zobaczyć czy nie masz gorączki bo jesteś jakoś rozpalona na twarzy.
Ola włożyła termometr pod pachę i po odczekaniu pewnego czasu wyciągnęła go
mówiąc no tak mam gorączkę. Tak minęła Oli sobota i niedziela na leżeniu w
łóżku. Jej koleżanki dzwoniły do niej dopytując się o jej stan, a ona im
odpowiadała, że w poniedziałek zamiast do szkoły idzie do lekarza bo tak
postanowili rodzice. Ola podczas tych dni kiedy to leżała w łóżku doczytała
książkę do końca, a że składała się ona
z kilku części to poprosiła ona mamę o kupno następnej. Jej mama powiedziała no
oczywiście i jeszcze musimy tobie uzupełnić zapas ciach tak lubianych przez Olę
takich jak witam ciastko na dzień dobry oraz zwierzaki maślane od jak mawia Ola
najlepszego producenta tych łakoci jakim jest ich wytwórca Dr Gerard. W
poniedziałek z samego rana Ola zarejestrowała się do lekarza. Wizytę miała
umówioną na godzinę dwunastą. Gdy nadeszła ta godzina ubrała się ciepło i
poszła do przychodni lekarskiej. U lekarza pod drzwiami była grupka osób jak
się wydawało dość duża i tak jak i ona raz po raz sięgali po chusteczkę. Lekarz
zdiagnozował przeziębienie i kazał jej leżeć w łóżku do końca tygodnia. Po
przyjściu do domu poinformowała ona rodziców o tygodniowym zwolnieniu, a jej
mama dodała no to dobrze, że zrobiłam większy zapas ciach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz