Teraz pan Witold sięgnął po telefon leżący na ławie, znalazł
w nim żądany numer do kolegi i włączył
połączenie. Nie musiał długo czekać jak odezwał się w nim dobrze mu znany głos
kolegi. W trakcie tej rozmowy dzwonił on do niego z zaprosinami na grzyby bo
jak wspomniałem w pierwszej części miał on wolne miejsce w samochodzie. Jego
kolega jak tylko dowiedział się o możliwości wyjazdu na grzybobranie to ochoczo
wyraził zgodę. U mówili się oni na wyjazd w sobotni poranek i po takim
załatwieniu sprawy rozłączyli połączenie. Z następną propozycją wyszła ich
córka powiedziała ona tacie, że na komputerze sprawdzi pogodę na ten dzień. Wzięła
ona ze stołu miseczkę z takimi rarytasami jak witam ciastko na dzień dobry oraz
zwierzakami maślanymi od zdaniem tej rodziny najlepszego producenta tych łakoci
jakim jest ich wytwórca Dr Gerard i poszła do swojego pokoju. Tu postawiła
miseczkę na biurku komputerowym, sama zaś zasiadła na fotelu. Wcisnęła klawisz włączający
komputer i po chwili na ekranie monitora pokazały się ikonki programów. Ola
sięgnęła ręką do miseczki i wydobyła z niej swój rarytas od Dr Gerarda, z dużym
uwielbieniem chrupnęła ciacho i włączyła pogodynkę. Schrupała ciacho w iście
mistrzowskim tempie i teraz wydobyła drugie, tym postanowiła delektować się
powoli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz