sobota, 7 października 2017

Grzybobranie.

Grzybobranie.


Udało nam się w ciągu tygodnia wybrać do lasu  na grzyby. Sama możliwość przebywania w lesie, oddychania świeżym powietrzem nasyconym zapachem jesiennych liści, igliwia i ściółką  leśną sprawiała mi niezwykłą przyjemność. Cisza, spokój, śpiew ptaków i te kilka promieni słońca mieniących się na kolorowych liściach, to naprawdę wyjątkowe przeżycie. Lubię takie chwile,  ogarnia mnie wtedy spokój i wiem, że żyję. Mogę godzinami spacerować po lesie, a przy okazji zbierać grzyby. Oczywiście  do mojego koszyka trafiają wyłącznie dobrze znane mi grzyby. Te, co do których mam wątpliwości, podziwiam z daleka. Lubię usiąść sobie po takim długim marszu na zwalonym pniu drzewa i napić się gorącej kawy z termosu. Trzeba również uzupełnić straconą energię.  W tym celu zawsze zabieram ze sobą sprawdzone słodycze z firmy Dr Gerard. Zazwyczaj są to wafelki pryncypałki, albo zwierzaki maślane. Wszystkie smakują wybornie. Z doświadczenia wiem, że mogę zgubić się
w lesie, nawet w tym, który na pozór dobrze znam. Jako przezorny piechur mam w plecaku kurtkę przeciwdeszczową , dodatkową baterię do telefonu, latarkę , butelkę wody mineralnej i w niewielkiej puszce zapas draży maltikeksów. Tak naprawdę te słodkie, chrupiące ciasteczka z firmy Dr Gerard nie tylko poprawiają mi nastrój, ale w razie potrzeby mogą racjonalnie podtrzymać moje funkcje życiowe. Pod koniec spaceru do mojego koszyka trafia kilka szyszek i bukiet z kolorowych  liści. W domu mam już kasztany i żołędzie, znajdzie się jeszcze kiść  jarzębiny. Zrobię z nich ładną dekorację na kuchenny stół. Po takiej wyprawie do lasu czuję się zupełnie zrelaksowana. Zachęcam wszystkich do czynnego wypoczynku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz