Wtorek
5 października 2017 roku. Od wczoraj pada. Wieje silny wiatr. Drzewa zgubiły
większość liści. Szaro i zimno. Wczoraj Tosia miała trening, zmarzłem na kość. Po
powrocie do domu szybka gorąca kąpiel i kubek kawy oraz wafelki Pryncypałki. Po
godzinie było mi ciepło. Dobrze, że dzisiaj nie mamy zajęć pozalekcyjnych. Jednak,
co robić, by się nie nudzić? Mam już dość grania w Piotrusia czy inne gry
karciane. Może upieczemy ciasteczka? Takie jak „dr Gerard”? Smaczne, słodkie, z
nadzieniem i o ciekawym kształcie. A jak nie wyjdą to z szafki wyjmę gotowy
produkt tej firmy. Moje pociechy lubią Zwierzaki maślane, ciekawy jestem, jak
wykroję formę tych słodyczy. Poczyniłem już pierwszy krok. Zadzwoniłem do
Mamusi o przepis. I aby zdradziła mi swoje tajemnice. Zawsze mnie zastanawiało,
co Ona wsypuje do ciasta, że jest takie smaczne? Nie było łatwo wyciągnąć te
informacje. Musiałem użyć magicznej mocy komplementów oraz czaru osobistego. Udało
się. Tak, więc chodzi o mieszaninę przypraw. W zależności od rodzaju ciastek,
składniki są ustalane indywidualnie. W spiżarce Babcia zawsze ma: sól, pieprz, cynamon,
anyż, goździki, kurkumę (szafran), imbir, kminek, mak, sezam, laskę wanilii i gałkę
muszkatołową. Osobną grupę składników stanowią: kakao, soda oczyszczona,
proszek do pieczenia, drożdże, olejki i aromaty. Do ozdoby używa polew własnego
wyrobu, kolorowych posypek, pisaków cukierniczych, płatków czekoladowych i
migdałowych, wiórek kokosowych, różnego rodzaju marcepan oraz gotowych figurek.
Generalizując to pomieszczenie i zawarte w nim składniki kojarzą mi się z
MAGIĄ. Tak jak na lekcji eliksirów w opowieściach o Harrym Potterze.
Pozdrawiam L K
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz