poniedziałek, 19 listopada 2018

Przyprawy do pierników.


          Kończy się listopad, grudzień się zbliża. Nadchodzi czas świątecznych wypieków. Czyli urabianie, zagniatanie i dojrzewanie piernika. W mojej rodzinie pierwsze pierniki wypieka się na Andrzejki. Potem spokojnie leżakują do świąt. Przynajmniej w założeniu, ponieważ połowa ciastek zjadana jest do Barbórki. Proponowałem Mamusi, aby zrobiła zapas przysmaków „dr Gerard” np. ciastka pełnoziarniste, wafelki, andruty. Może to by pozwoliło piernikom doczekać do dwudziestego czwartego grudnia. Zastanawiałem się, co sprawia, że wypieki teściowej są takie dobre? Może to przyprawy? Może sposób wyrabiania ciasta? Zapytałem, więc jak Ona to robi? Nie była chętna zdradzić wszystkich swoich sposobów. Opowiedziała mi o przyprawach, które stosuje. Wiedziałem, że do piernika używa się pieprz i przyprawę do piernika z paczuszki. Jednak to nie jest tak. Podobno chodzi o delikatne proporcje przypraw korzennych. Nie można przesadzić z żadną z nich. No tak, ale, co to jest przyprawy korzenne? Zrobiła mi wykład na ich temat, nie zdradzając, jakich sama używa i w jakich ilościach. Więc sam musiałem główkować, co dodaje do pierników. Anyżu nie wyczułem, cynamonu też nie, gałki muszkatołowej nie znam smaku, goździki raczej tak, imbir (słyszałem, że piwo jest imbirowe), kolendra, kardamon, (co to). W Internecie sprawdziłem, do czego się dodaje tych cudów. Wszystko to się je. Ale chyba nie dodaje się wszystkiego do pierniczków. Doszedłem do wniosku, że albo dam sobie spokój i będę jadł słodycze „dr Gerard” lub teściowej, albo będę sam eksperymentował w kuchni. Z obawy o zdrowie mojej rodziny ograniczę się do wypieków bezpiecznych i sprawdzonych. Rodzina nie ucierpi i w dodatku naje się pysznych ciastek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz