Pan Witold dobrze pamięta jak w tym roku zaczął sezon
grzybowy. Wszystko zaczęło się u niego w pracy. Był akurat ładny dzień i pan
Witold w dobrym humorze pracował przy budowie holownika. Pracę swoją lubił i
sprawiała ona mu przyjemność. Wśród swoich kolegów był lubiany, a u
zwierzchników ceniony za profesjonalizm, ale teraz do rzeczy. Był jak już
wspomniałem ładny październikowy dzień i zbliżała się przerwa śniadaniowa,
kiedy to podszedł do niego kolega i poinformował go, że do jego uszu dotarła
wiadomość iż na tą sobotę ich zakład pracy organizuje wyjazd na grzybobranie i
w czasie przerwy kto chce może zapisać się na ten wyjazd. Pan Witold chwilkę
się zastanowił i podjął decyzję, że nie przepuści takiej okazji i też uda się
na ten wypad. Wreszcie nadeszła przerwa i pracownicy udali się na stołówkę. Pan
Witold oprócz kanapek miał także coś słodkiego do pochrupania, a należały do
nich takie rarytasy jak markizy oraz rurki od jego zdaniem najlepszego
producenta tych łakoci jakim jest ich wytwórca Dr Gerard. Po przekroczeniu
progu stołówki dało się słyszeć rozmowę o nadchodzącym grzybobraniu. Na jednym
ze stolików znajdowała się kartka papieru do, której co chwilę ktoś podchodził.
Nie trudno było się domyślić, że to była lista na której kto chciał udać się na
grzybobranie miał się podpisać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz