poniedziałek, 28 listopada 2016

Antek też lubi ciastka Dr. Gerard




   Po zrobieniu zakupów i wyjściu ze sklepu, przyszedł czas na kolejny problem… Kwestia dojazdu! Marcysia uparła się, aby jechać własnym pojazdem. Ja na to odpowiedziałem jej, że jeśli własnym i we dwójkę, to jedynie tandemem! Marcysia obruszyła się – jak to kobieta – i postraszyła mnie, że w ostateczności, to ona może nie jechać. Akurat w tym momencie, spotkaliśmy sąsiada Antka. Okazało się, że ukradkiem słyszał całą naszą – no powiedzmy – rozmowę… Antek dobrze znał Grześka, bo razem często jeździliśmy na wycieczki w góry. Sąsiad sam zaproponował nam, że podwiezie nas na miejsce – a jak trzeba będzie, to i przywiezie następnego dnia do domu. Antek widział, że mamy całą torbę wypchaną po brzegi, znakomitościami Dr. Gerarda. Zapytał, czy to jakieś wcześniejsze „Mikołajki”… Odpowiedziałem szczerze – bo z sąsiadem nie mamy jakichś tajemnic – że Grzesiek nas zaprosił, na całą noc i jeszcze jutrzejszy dzień! A tam będą jeszcze dzieci, to trzeba będzie tego trochę… Antek powiedział że on też dziś kupił cały zestaw tych ciastek:

- krakersy classic
- maślane herbatniki Scooby Doo
- zwierzaki maślane
- zwierzaki wielozbożowe
- kremisie

Oni bardzo lubią je wszystkie – a dzieci wręcz uwielbiają! Dodał że nie ma dla nich lepszych. A ja stwierdzam to samo – dla nas również nie ma lepszych, od ciastek Dr. Gerard! Miasto było zakorkowane. Antek omijał newralgiczne punkty, ale chyba na niewiele się to zdało. Kiedy przejeżdżaliśmy w niewielkich odległościach od strumyka który przepływa obok domu Grześka, można było zauważyć szlam, który naniesiony został przez wodę i pozostał na ulicach oraz chodnikach. Po około pół godziny, byliśmy na miejscu. Słońce szybko chowało się za horyzont. Było bardzo przyjemnie – na niebie nie było widać ani jednej chmurki, Na jutro zapowiadał się piękny dzień!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz