wtorek, 29 listopada 2016

Przyjemny poranek




   Budziki mieliśmy nastawione na kwadrans przed wschodem słońca. Całkiem niepotrzebnie – jak się okazało – ale na „wszelki wypadek” to jednak nie zaszkodziło. Grzesiek i tak zaczął kręcić się po domu przed piątą. Ja również miałem kłopot ze spaniem… Zawsze jak jestem na „obcym”, to pierwszą noc mam całkiem zarwaną, drugą do połowy. Wstałem i przysiadłem się do Grześka. Zaczęliśmy rozmawiać po cichu. O rybach, grzybach, przyrodzie, ludziach, naturze… W końcu o ciastkach Dr. Gerard – o wszystkim… Andzia nie wytrzymała i dołączyła do nas. Niby rozmawialiśmy cicho – półszeptem – ale kiedy wokół było cicho „jak makiem siał”, to każdy szmer był mocno hałaśliwy. W końcu Marcysia obudziła się i ziewając cały czas, również przysiadła się do nas. Znowu zrobiło się wesoło i głośno jak wczorajszego wieczora! Andzia podała na stół herbatę i ciastka które przywieźliśmy ze sobą. Było ich cztery rodzaje i każdy z nas jadł inne. Grzesiek wybrał krakersy classic, Andzia miała maślane herbatniki Scooby Doo, Marcysia wolała zwierzaki maślane – a mi pozostały kremisie, ale jak każdy z nas, też byłem bardzo zadowolony. Za oknem robiło się coraz jaśniej. Ptaki zaczęły się budzić i wydawać różne dźwięki. Najpierw sroki skrzeczały potwornie, jakby atakowały jakieś zwierzęta, albo je coś przeganiało. Później kawki i gawrony. Tych ostatnich nazbierało się chyba najwięcej. Przez okno widać było, jak siadają na drzewie oddalonym o około 100m od nas. Pod tym drzewem stała wiata. Na jej dachu również siedziało sporo wron. Wszystkie okropnie krakały, przeganiając się wzajemnie. Tym drzewem był orzech włoski, ze sporą ilością owoców na gałęziach. Spora część tych gałęzi znajdowała się nad mało ruchliwą uliczką. I właśnie w tym miejscu gromadziło się najwięcej ptaków. Strącały one orzechy na jezdnię a kiedy przejechał jakiś samochód i zmiażdżył jakiś orzech, wtedy podnosił się niezwykły wrzask i wszystkie wrony zlatywały, wydziobując dokładnie wszystko to co zostało zmiażdżone. Zapytałem Grześka, czy po to przenocował nas u siebie, aby nam taki wynalazek pokazać… A on odpowiedział, że między innymi, ale sedno sprawy przedstawi po śniadaniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz