wtorek, 29 listopada 2016

Pyszne serniczki u Andzi




   Po wejściu do domu, byliśmy kompletnie zaskoczeni! Andzia z Grześkiem przywitali nas niezwykle serdecznie. Choć zawsze są bardzo mili i uprzejmi, to tym razem byli jeszcze bardziej niezwykli. Na dodatek, ubrani byli bardzo dostojnie. Kiedy weszliśmy do korytarza, to zorientowaliśmy się, że nie jesteśmy sami. Z salonu dobiegał gwar i wesoły nastrój. Poczuliśmy się trochę nieswojo i zrobiliśmy chyba bardzo głupie miny. Pomyśleliśmy oboje z Marcysią, że naszliśmy na jakąś uroczystość rodzinną… Ale jeśli tak, to dlaczego Grzesiek nic mi wcześniej o tym nie powiedział…? Natychmiast pomyślałem sobie, że bez słowa odwrócę się, wyjdę i więcej się w tym miejscu nie pojawię! I nawet nie odezwę się już do Grześka nigdy! Jak on jest taki…, to ja będę jeszcze większy! Po minie Marcysi widziałem, że też ma ochotę zapaść się pod ziemię… Andzia z Grześkiem na nasz widok byli bardzo weseli, ale za moment w ich oczach pojawiło się jakby przerażenie, po czym ogarnął ich strach! Nagle ich lekkość i wesołość, przemieniła się w przerażenie i zatroskanie… W jednej chwili, oboje wystraszyli się, że coś nam się stało. Na szczęście, po chwili wszystko się wyjaśniło… A wszystko to wyglądało tak, że oni chcieli zrobić nam miłą niespodziankę i Andzia zrobiła z okazji naszego przyjścia ciepłą – nieco wystawną – kolację. Do tego było coś z deseroteki Dr. Gerard i coś do popicia. A goście, to „sami swoi” – córka z synem przyszli ich odwiedzić, aby dowiedzieć się, czy rzeczywiście ich gospodarstwo nie ucierpiało po ostatnich obfitych opadach. Natomiast gwar był efektem włączonego telewizora. Ot – i taka cała sytuacja! Zaczęliśmy sobie wszystko sobie wyjaśniać. A śmiechu było przy tym – co nie miara! Polędwiczki Andzi, z winem i grzybami smakowały nieźle, ale hitem wieczoru były kremowe słodkie serniczki na krakersach Dr. Gerarda! Jednym słowem – było bardzo przyjemnie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz