Aurora z ciekawością przez sztachety w płocie obserwowała
sąsiadów. Wiedziała, że rodzice ich nie lubią. Uczucia te były wzajemne.
Dziewczynka wiedziała, że tata często kłócił się z sąsiadem. Aurora patrząc
dostrzegła Magdę bawiącą się z prosięciem. Rodzice nigdy nie pozwolili by mi
się z nią bawić. Pomyślała i rozejrzała się do koła. Taty nie było w domu a
mama rozpakowywała przesyłkę, którą przed chwilą dostała. Zwykle Aurora stała
obok niej i przyglądała się jak wyjmuje zamówione przedmioty. Teraz bardziej interesowała ją Magda.
Dziewczynka przeszła przez dziurę w płocie na podwórko sąsiadów.
Cześć Madziu. Odezwała się. To twoje prosie? Zaczęła
rozmowę. Tak. Odpowiedziała. Jednak ono długo nie pożyje. Tata ma zamiar je
zabić. Ono jest do mnie tak przywiązane. To nie pozwól na to, doradzała Aurora.
Magda roześmiała się ironicznie. To nie był śmiech dziecka, ale bezradność
dorosłej osoby. To był śmiech kogoś kto nie posiada złudzeń. Nie wierz co
mówisz Auroro. Nic nie mogę zrobić. Mój sprzeciw zdenerwował by ojca. Magda zapatrzyła się
przed siebie. Po chwili znów spojrzała na Aurorę. Dziewczynka widząc, że Magda
przygląda się naszyjnikowi, który miała, zdjęła go i założyła jej na szyję.
Magda roześmiała się. Tak jak by znalazła się na miejscu Aurory. Jakby miała to,
co ona kochającą rodzinę i wszystko co jest potrzebne do godziwej egzystencji.
Dziewczynka przyglądała się Magdzie. O wiele lepiej jest dawać niż brać. Pomyślała.
W domu mamy TORCIK ZBOŻOWY DR GERARDA. Pójdę i przyniosę dla nas po kawałku.
Już miała to powiedzieć jednak nie zdążyła. Auroro co ty tam robisz! Dziewczynki spojrzały
w stronę krzyczącego. Przy płocie stał tata Aurory. Nie oglądając się za siebie
Magda pobiegła w stronę domu a Aurora przeszła przez dziurę w płocie na swoje
podwórko. Wiedziała, że rodzice będą się na nią gniewać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz