piątek, 4 stycznia 2019

Ulepimy dziś bałwana?


          Kilka dni temu pożegnaliśmy stary rok. Nastał młodziutki rok 2019. Pierwszy raz witaliśmy go na świeżym powietrzu. Przed północą wyszliśmy przed blok, aby obejrzeć fajerwerki. Na imprezie sylwestrowej towarzyszyli nam znajomi i słodycze „dr Gerard”. Dopiero początek stycznia a moje dzieciaki planują już ferie zimowe. Szkoły w moim mieście zaczynają je za tydzień. Ciekawe czy śnieg, który pada od rana utrzyma się kilka dni? I czy w czasie wolnym od zajęć uczniowie będą mogli iść na górkę albo lodowisko. Czy będą spędzać czas w domu i zjadać Pryncypałki – wafelki w czekoladzie. Dla mnie mogłoby być tak jak dziś. Lekki mróz, sypie śnieg a droga ze szkoły do domu zajęła godzinę. Nie mamy tak daleko, tylko Marysia lepiła bałwana. Nie była osamotniona w tym zajęciu, rywalizowała z trzema koleżankami z klasy. Koło placówki oświatowej mamy duży plac zieleni. Śniegu spadło tyle, że starczyłoby na dziesięć Olafów. Po córkę poszedłem przygotowany, z domu zabrałem dużą marchew na nos i duże i małe guziki. Z małych zrobimy guziki bałwanowi a z dużych będą oczy. Kiedyś kapelusz robiono ze starego garnka. Teraźniejsze bałwany mają gołe głowy. Gdy wszystkie pary rękawic były przemoczone, postanowiliśmy wrócić do domu. Córki założyły rękawiczki rodziców, a ja miałem ciastka pełnoziarniste po jednym dla każdego. Tylko tyle, ponieważ nie wiedziałem ilu nas będzie się bawiło na śniegu. Każdy z twórców nadał imię swojemu dziełu. Nasz był Olaf jak w bajce, była Zuza i Kulka. Pod koniec tej zabawy zacząłem odczuwać zimno i ogromną ochotę na kawę, więc bardzo szybko wracaliśmy do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz