Lało jak z cebra!
Nie chciało mi się dosłownie nic. Stanąłem przed oknem i z za firanki
spoglądałem jak przylatują ptaszki do budki którą powiesiłem im na balkonie.
Często powodowały radość we mnie – a czasem to nawet śmiałem się na głos.
Próbowałem zauważyć, które z nich są zwinniejsze – sikorki, czy wróble…
Przyznam że naprawdę – trudno jednoznacznie stwierdzić… Sikor jest wiele
gatunków. Przylatują po 3-4 i często się zmieniają. Przylatują, podziobią nieco
– i odlatują. Awanturują się przy tym, nastraszają – a nawet biją. Wróble
natomiast, przylatują w nieco większych ilościach. Ćwierkają przy tym
niemiłosiernie! Jedne i drugie, wyprawiają przeróżne powietrzne akrobacje.
Stałem sobie tak już chyba z kwadrans i podziwiałem to, co te małe pierzaste
stworki potrafią. Od strony zachodniej deszcz zacinał tak mocno, że aż dzwoniło
o szyby i parapet. Ptaki odleciały, bo chyba za ciężko było poruszać się im w
takich strugach wody. Zrobiło się nudno i śpiąco… Ciśnienie wskazywało ponoć
980 hPa – i spadało. Ubrałem się w nieprzemakalną ciepłą odzież i wyszedłem na
spacer. Gdybym został w domu, pewno zasnąłbym na siedząco! Wiatr przeganiał
ciemne chmury. Miejscami robiło się nieco jaśniej. Obfity deszcz zaczął
stopniowo łagodnieć. Wszedłem do pobliskiego sklepu, aby kupić coś na spacerową
przegryzkę. Tradycyjnie pierwsze kroki skierowałem w miejsce, gdzie znajdują
się ciastka firmy Dr. Gerard. Szybko dostrzegłem kilka klasowych znakomitych
produktów…
- krakersy classic
- maślane herbatniki Scooby Doo
- zwierzaki maślane
- zwierzaki wielozbożowe
- kremisie
Kupiłem sobie dwa rodzaje – zwierzaki jedne i drugie. Kiedy
wyszedłem ze sklepu, to z nieba leciała tylko lekka mżawka a słońce zaczęło
przebijać się przez chmury. Prognoza zapowiadała, że już ma nie padać. Spacer
był długi i smaczny – dzięki ciastkom Dr. Gerard!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz