Witam.
Nie miała baba kłopotu i wzięła się za sprzątanie szafy. Kupiłam słodycze firmy
,,Dr Gerard”. Wybrałam ciastka wafelki Pryncypałki, i zabrałam się do porządkowania
szafy. Wszystko wyrzuciłam na środek pokoju. Była to wielka kupa ubrań,
ręczników, pościeli i czego tam jeszcze nie było. Zaczęłam szorować półki, i
bach jedna z nich odleciała. Wypadły śrubki. Potem kolejna. Byłam zła na
siebie, ale i na starą szafę. No i miałam problem, bo ja się młotkiem nie umiem
posługiwać. Raczej wychodzi mi walenie w palce, niż w gwoździe. Zjadłam ciastko
wafelka Pryncypałki ,,Dr Gerard”, i zastanawiałam się co mogę teraz z tym
począć. Męża nie ma, i nie będzie przez
kilka dni. Sąsiad w pracy, a ja mam bałagan. Popatrzyłam na szafę i oceniałam
ją. Nie nadaje się do użytku. Wszystko się rozchodzi. Zjadłam kolejne ciastko
wafelka Pryncypałka ,,Dr Gerard” i zadzwoniłam do męża. Chciałam go
poinformować o nowych wydatkach. Nie był zachwycony, ale co miał robić. Z moich
opowiadań, to szafa rozsypała się w
drobny mak. Trochę przesadziłam, ale jak się chce mieć nową szafę, to czasami
trzeba troszkę naciągnąć historię. Przerażała mnie tylko ta sterta leżących rzeczy.
I nie wiedziałam co0 mam dalej robić, czy zamawiać przez sklep internetowy czy zamawiać
u jakiegoś fachowca. Zdecydowałam podzwonić po znajomych. Co było dalej o tym w
kolejnym poście. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz